Day: February 16, 2017

Stan rycerski z i e m i r ó ż a ń s k i e j

S z l a c h t a     z i e m i     r ó ż a ń s k i e j

http://mazovia.strefa.pl/date/sielun.htm

(Źródło: W. Smoleński – Pisma historyczne t.1, Mazowiecka szlachta w poddaństwie proboszczów płockich, s.126-137) [ pisownia oryginalna może zawierać błędy]

Zacność krwi szlachty sieluńskiej wątpliwości podlegać nie może, prócz bowiem samej natury posiadanych przez nią majątków i inne za tym przemawiają względy. Przywilej z r. 1388 przy imionach trzech mężów z Rupina stawia atrybut: nobiles; a gdy Maciejowi Ochenkowi ze Stroniaw zarzucano nierówność (increpaverunt imparitatem), – stawił się w r. 1440 przed księciem w Warszawie i dowiódł, jako jest herbu Grzymala i że od przodków rycerskich, z dawien dawna osiadłych w Stroniawach, z prostej pochodzi linii (1). Zresztą wspólne z obywatelami ziemi różańskiej i łomżyńskiej ponoszenie ciężarów, udział w potrzebach, same nawet przezwiska od imion t.j. dziedzicznych urobione majątków (2), i bez uprzednich legitymacji piastowanie różnych urzędów, – wszystko to za pochodzeniem rycerskim przemawia stanowczo. W r. 1453 Bartłomiej Kołakowski był podstarościm (vicecapitaneus) łomżyńskim (3); w 1465 Paweł Grabowski – starostą (capitaneus) (4); w 1471 i 1472 pierwszy jako sędzia ziemski (judex terrestris) łomżyński, drugi jako chorąży (vexillifer) ciechanowski uczestniczą w sądach księcia Janusza i na wydanych przez tegoż przywilejach zaznaczają swoje nazwiska (5). W trzy lata później Paweł Grabowski, nie zarzucając poprzednio piastowanej godności, tytułuje się starostą wiskim (6). W następnych czasach częściej spotykamy na różnych urzędach zasiadającą szlachtę sieluńską.

Przypisy:

(1) Privilegium ductus nobilitatis coram serenissimo Boleslao Duce Masoviae, quod item Mathias Ochenek de Armis seu Clenodio Grzymała post probationes pro nobili declaratus.
(2) Volumina legum, pod r. 1576, fol. 306.
(3) Kapica. Herbarz, str. 188.
(4) Tamże, str. 115.
(5) Tamże, str. 115, 188.
(6) Tamże, str. 116.

D r o b n a s z l a c h t a
(Fragmenty ze wstępu do Herbarza Ignacego Kapicy Milewskiego autorstwa Z. Glogera)

Drobna szlachta zwana chodaczkową, szaraczkową, zagrodową, zaściankową, zagonową, okoliczną, drążkową itp. najliczniej w Polsce osiadła ziemie objęte dziełem Kapicy. Dzisiaj na 630 wsi położonych w dawnej ziemi Bielskiej jest 460 zamieszkałych przez drobną szlachtę – ten sam stosunek widzimy i w dawnej ziemi Łomżyńskiej, Wizkiej, Nurskiej itd. W dziele Kapicy wszystkie te wsie mamy już w wieku XV. Tak liczna w Polsce drobna szlachta, jako ogromna część składowa narodu i czynnik niemały jego dziejów domowych, jakże niedostatecznie została uwzględnioną przez badaczy naszych; chociaż już Szajnocha słusznie ją nazywa kluczem w wielu razach do zrozumienia dziejów polskich. Szlachta ta u nas, dostarczała w dawnych wiekach najwięcej ludzi do obrony granic Rzeczypospolitej, uważając służbę rycerską nie za zasługę, ale za obowiązek. Ubóstwa nigdy się nie wstydziła, szczycąc się, że dźwiga pług i miecz zarazem. Z Mazowsza i Podlasia szlachta ta rozniosła nazwiska swoje po całym niemal kraju, w którym dzisiaj nie masz zakątka, aby nie posiadał rodzin mających swoje gniazda w ziemiach wzmiankowanych, swoją historię w dziele Kapicy.[…]
Uszlachcanie w średnich wiekach kmieci przez mazowieckich książąt, za męstwo w boju okazane, często jeszcze miało tu miejsce potem za królów polskich, co przyczyniało się do wzrastania w tych stronach ogromnej już liczby szlachty, bo 2/3 ogólnej ludności stanowiącej. Stryjkowski (w Pobudce) wychwalając męstwo Mazurów, którzy zbroili się w szarszuny (broń sieczną), kijce i pukawki (kije i strzelby), powiada, iż przy zdobywaniu Wielkich Łuków, Wieloch Mazur, poddany Lasockich ze wsi Miastkowa (Ziemia Łomżyńska), choć był postrzelony, przecie szedł oślep z ogniem w ręku i palił parkan forteczny, za co go król Stefan Batory uczynił szlachcicem. Całe rzesze tej drobnej szlachty były podziwem dla cudzoziemców, a nade wszystko równość najuboższego szlachcica z magnatem, bo jak mówi przysłowie:
„Szlachcic na zagrodzie – równy wojewodzie.”
Za granicą wówczas tego nie znano. Beauplan (pisząc za króla Władysława IV) powiada, że są w Polsce tak ubodzy ze szlachty, iż zaledwie po kilka zagonów ziemi posiadają, sami je uprawiają i nie wstydzą się bynajmniej służyć u możniejszych. Ja sam (powiada Beauplan) miałem za woźnicę podobnego szlachcica. Dalej powiada, że ponieważ najuboższy szlachcic równie wysoko trzyma o sobie, jak najbogatszy, i wie, że z zasługą i nauką może być senatorem a nawet królem, więc w tych nadziejach od pierwszej młodości uczą się po łacinie i wcześnie starają się pięknymi czynami dać poznać na wojnie, by ich hetman do urzędów i starostw zalecał królowi. Tę szlachetną chęć wywyższenia się przez naukę i męstwo, widzimy u drobnej szlachty jako rzecz tradycyjną a w obyczaju narodowym leżącą. Gdy w wieku XVII i później, szkoły utrzymywali Jezuici widzimy u nich na Podlasiu i Mazowszu natłok ubogiej szlachty wstępującej potem jużto do palestr lub stanu duchownego, już to powracającej na zagon ojcowy. Że zaś Jezuici w łacinie szczególniej młódź ćwiczyli, stąd pospolitą było rzeczą, iż ze szlachcicem, co szedł za pługiem można się było rozmówić po łacinie jak po polsku, a w każdym domu znaleźć polskie i łacińskie książki, tudzież skrzynkę z łacińskimi papierami tyczącymi się dziedzictwa i prawa. Po upadku Jezuitów mnóstwo ubogiej młodzieży garnęło się do szkół pijarskich w Drohiczynie, Łomży i Szczuczynie, a wielu z niej zajaśniało potem nauką talentem i stanowiskiem w kraju. Po urządzeniu wzorowych szkół w Białymstoku (za rządów pruskich), uboga młodzież okoliczna pośpieszyła do nich po światło, jak również do tak zwanej Akademii w Białej. OO. Misjonarze w Tykocinie już w zeszłym wieku utrzymywali wyborną kilkoklasową szkołę, zamienioną potem na podwydziałową. Były to wszystko źródła, gdzie szukano oświaty. Z dawnych czasów przechowało się tu pojęcie o konieczności łaciny, jako pierwszego wykształcenia, zaś niedawno jeszcze byli nauczyciele wiejscy (Bakalarze), uczący dzieci po łacinie, którą sami już tylko z tradycji posiadali.

Nazwiska szlacheckie

Szlachta mazowiecka i podlaska nazwiska swoje jak i prawie wszystka inna w kraju, wzięła od wsi, w których dziedziczyła. Jeżeli więc w jednej wsi było kilkunastu lub więcej dziedziców, to często kilkadziesiąt rodzin jednego zaczęło używać nazwiska. Stąd, że nazwisko wzięte jest zawsze od wsi, czyli od domu dziedzicznego, szlachta zowie je przydomkiem, gdyż stoi ono przy domach jej, bo np. we wsi Pogorzałkach mieszkają Pogorzelscy, w Kropiwnicy Kropiwniccy itp. To, co w ogóle zowiemy przydomkami, ma tu nazwę przezwiska. Z przyczyny, że tyle domów szlacheckich w każdej wsi jedno nosi nazwisko, powstały dla odróżnienia od siebie tych pojedynczych rodów, dziedziczne przezwiska, bo często od kilku wieków z ojca na syna przechodzące. Choćby, więc kilkadziesiąt we wsi było jednakowych nazwisk i imion, to rody odróżniają się swymi przezwiskami. I tak Szwed, Sobieszczyk, Gąsiorek, Szczygieł, Kokoszka są to przezwiska z liczby wielu, jakie widzimy u szlachty tamtych okolic. Cały np. ród Kropiwnickich idący od jednego, który niegdyś ze Szwedami walczył, ma przezwisko Szwedów, w ten sam sposób powstało przezwisko Sobieszczyków. Imię dane na chrzcie zowią tu często nazwiskiem, bo mówią, że to jest nazwiskiem człowieka, czym go nazwą ludzie po urodzeniu; to zaś, z czym człowiek na świat przychodzi, jest jego przydomkiem, bo stoi przy domu, w którym się urodził. Jeżeli jednego przydomku rody zamieszkały we wsiach różnych nazwisk, to dla odróżnienia biorą często od wsi tych drugie przydomki. Tak np. ród Kapiców osiadłszy we wsi Milewie, dla odróżnienia się od innych Kapiców zowie się (w papierach urzędowych) Kapicami Milewskimi. Zdawało się niekiedy obyczajem w Polsce pospolitym, że drugi taki przydomek stawał się z czasem rodowym nazwiskiem. Wszystkie wsie szlacheckie mają także po kilka nazwisk. Jedno z nich jest głównym, właściwym zwykle kilku siołom, a raczej pewnej przestrzeni ziemi kilkadziesiąt lub więcej włók rozległej. Wszystkie osady i wsie na takiej przestrzeni założone noszą naprzód jedno ogólne jej nazwisko a dopiero w szczególe mają inne oddzielne drugiego rzędu nazwy. Te nazwy drugiego rzędu poszły bądź od jakiejś właściwości położenia np. wśród błot, lasu, gór itd., bądź od rodowości mieszkańców pierwotnych np. wsie: Litwa, Litewka, Ruś, Lachy itd.; najczęściej zaś od imion dawnych dziedziców, jak wsie Jankowo, Wawrzyniec, Pietrasze itd. Osady znowu należące do dzieci po Pawle, nazwano Pawłowiętami, po Macieju – Maćkowiętami, po Tomaszu – Tomkowiętami itd. To dawanie kilku nazw jednej wsi jest tak powszechnym, że w dawnej Ziemi Bielskiej i Łomżyńskiej podobno nie masz wsi szlacheckiej o jednej nazwie.[…]

W: Kapica Milewski, Herbarz. Kraków, 1870, wstęp Z. Glogera, str. V-X.

Olkowscy: ród – genealogia , historia rodziny Zbigniewa L. Olkowskiego

Olkowscy: ród – genealogia , historia rodziny Zbigniewa L. Olkowskiego

Pan Zbigniew L. Olkowski , doktor nauk medycyny ludzkiej, radiolog (…) , był synem nauczyciela – przedwojennego magistra inżyniera Wyższej Szkoły Rolniczo Leśnej w Warszawie –Józefa Kazimierza Olkowskiego, urodzonego we wsi Gzy 07.04.1906 roku na Mazowszu oraz córki Dymitra i Teresy ze Słowickich (ziemian wołyńskich, posiadających mały majątek we wsi Kuśkowce) – Janiny Olkowskiej z Domu Popławskiej, urodzonej 19.08.1915 roku młodszej od Józefa o około 9 lat.

Janina Popławska, wołynianka, była uczennicą słynnego liceum krzemienieckiego, do którego to również uczęszczała siostra Józefa Olkowskiego – Zofia.

Ta gałązka Olkowskich zamieszkała na Wołyniu w latach 30 tych ubiegłego wieku. Jedna ze starszych sióstr Józefa Olkowskiego, po wyjściu za mąż, zamieszkała w Poznamce, wołyńskim majątku męża. Rodzinne przekazy głoszą, że Józef Olkowski był wykładowca w Licem Krzemienieckim, ale ta informacja nie została potwierdzona do tej pory. Z dotychczasowego przekazu można by przypuszczać, że spotkanie Józefa i Janiny było “romantyczne” – młodego nauczyciela oraz uczennicy, ale historia rozpoczęcia związku tej pary, z której narodził się Zbigniew,  była inna.

Przedwojenna Polska, tzw. II Rzeczpospolita ulegała wpływowi modernizmu, którego obraz uwieczniony został w słynnym filmie “Kariera Nikodema Dyzmy”. To właśnie wówczas liberalizm odcisnął swoje pierwsze piętno na wielu rodzinach polskich. Do czasu modernizmu, za Królestwa Polskiego rozwodów nie było, a upadki ludzkie w związkach małżeńskich rozwiązywane były w zgodzie z etyka katolicką/prawosławną.

Słynne Liceum Krzemienieckie było szkołą eksperymentalną , gdzie uczono w systemie odbiegającym od klasycznej edukacji na tyle, że wychowanie, które powinno być częścią edukacji, zostało eliminowane z programu szkolnego.

Rezultatem wszechobecnego w II RP modernizmu, w tym eksperymentu krzemienieckiego, były właśnie perturbacje nastoletniej Janiny Popławskiej.

– Młoda Janina zakochała się w rozwodniku, co wówczas określano wprost – “chorobą umysłową“.

Jej historia miłosna podobno była baza do jednej z powieści Rodziewiczówny.

Rodzice Janiny, by zapobiec osobistemu i rodzinnemu dramatowi oraz publicznemu skandalowi dokonali aresztu domowego młodej uczennicy, która obniżyła swój poziom edukacji na tyle, że została usunięta ze szkoły krzemienieckiej.

Rodzice, po wielu emocjach, ostatecznie Janinę wydali za mąż za Józefa Kazimierza Olkowskiego, który choć nie pochodził z ziemiańskiej rodziny, to był zdolnym i jak na przedwojenne czasy bardzo dobrze wykształconym młodym magistrem inżynierem rolnictwa i leśnictwa, zapowiadającym się na przyszłość jako opiekuńczy mąż z perspektywami naukowca.

Janina w wianie od ojca dostała 5 hektarów wołyńskiego czarnoziemu, co podniosło statut młodej pary. Córka Państwa Popławskich po  ślubie stała się Panią Domu, żoną wykładowcy jednej z wileńskich uczelni, gdzie Józef Olkowski dostał posadę, oraz w którym to mieście zamieszkał jako już żonaty mężczyzna.

Pierwszym dzieckiem Janiny i Józefa urodzonym właśnie we Wilnie był Zbigniew L. Olkowski, którego dziadek, Hieronim Olkowski, był mazowieckim wysokopostawionym urzędnikiem państwowym II RP.

Józef Olkowski, grupy krwi A, hormonalnej adrenalinowej, był niewysokim mężczyzną o szaro – niebeskich oczach, silnej czuprynie, choć niezbyt silnej postury, który wydawał się być zawsze zadumanym.

I jego rodzinę nie ominęła nawała modernizmu – jego ojciec uległ wpływowi środowiska urzędniczego, które traciło “za głową” morale katolickie. Na wielu spotkaniach towarzyskich, grając w karty, przegrał dużą część wina swojej żony, która z powodu karygodnego prowadzenia się męża, odsunęła go z życia rodzinnego ratując tym posunięciem pozostałą część majątku, który otrzymała od swoich rodziców.

Zofia, z domu Wielgolawska, mama Józefa Kazimierza Olkowskiego pochodziła z bardzo zamożnej mazowieckiej, krasnosielskiej rodziny. Jej ojciec wiele lat był plenipotentem jednego z magnatów na Mazowszu. Opiekował się tak dobrze majątkami swego Pana, że jak głosi ustne podanie, w nagrodę otrzymał jeden z jego posiadłości. Nosił się do końca życia po staropolsku, nie ulegając wpływowi mody przychodzącej z zachodu. Odrzucił garnitur, a zachował żupan.

Rodzice Zofii byli głęboko wierzącymi katolikami i w takiej formacji wychowali swoje córki.

Zofia, choć bardzo upokorzona nałogiem karcianym swego męża, nigdy nie pomyślała nawet o rozwodzie z Hieronimem. Okazała się być wzorową żoną  i matką.

Będąc sercem rodziny katolickiej, wydała mężowi na świat 6 dzieci. Pierwszym nie był Hieronim a Stanisław, którego z wdzięczności za formację, opiekę, miłość, przekazała rodzicom na wychowanie i przez nich adopcję , gdyż Wielgolawscy nie mieli syna.

Zofia z wiana, które jej zostało, wykształciła 5 dzieci, w tym tak, że najstarszy syn Władysław ukończył wydział prawa w przedwojennej Polsce.

Władysław, będąc wychowany przez mamę starannie, w sytuacji utraty części majątku przez swego ojca, po ukończeniu szkoły i rozpoczęciu kariery adwokackiej, pomógł matce finansowo w wykształceniu swojego rodzeństwa.

Hieronim Olkowski…czwarte dziecko, urodził się 8.11.1875 r. w Krasnosielcu, jako syn Stanisława i Franciszki Świtalskiej. W II RP płynnie wszedł w szeregi urzędników państwowych, gdyż zanim Car Rosji zgodził się na powstanie samodzielnego państwa polskiego, Heronim, za namową i opieką swego ojca Stanisława, przyjął stanowisko carskiego urzędnika w Królestwie Polskim, zajmując funkcję Pisarza Gminnego Cesarstwa Rosyjskiego Królestwa Polskiego.

Stanisław Kajetan Olkowski, ojciec Hieronima, urodzony  był w Olkach-Kurzaątkach 06.08.1828 roku, dwa lata przed rewolucja Listopadową zwana Powstaniem.

Za młodu, pochodząc z bardzo ubogiej rodziny, jako jeden z pierwszych (..) był powołany do carskiej armii. Po wielu latach służby wojskowej, przeżywszy wojny, wrócił do rodzinnych stron do Krasnosielca na Mazowszu, jako wciąż kawaler.

Był tu najpierw policjantem (1867-1870), potem pracownikiem gminnej kancelarii (1873-1875).

Około 1865 r. ożenił się z Franciszką Świtalską (*ok.1845). Ich dzieci, te których ślady w dokumentach istnieją to:

1 . Wincenty (*5.04.1867),

2. Józef(*20.12.1870),

3. Franciszek (*29.03.1873)

4. Hieronim (*8.11.1875).

Przy chrztach tych dzieci, w dokumentach, pojawia się Jan Olkowski, brat tegoż Stanisława, który będąc bardzo ubogim, pracował jako wyrobnik w Krasnosielcu. Jan urodzony został 5 lat po tzw. powstaniu listopadowym – około 1835 roku.

Szczęśliwie, w metrykach parafii Krasnosielc jest zapisany ślub tegoż Jana Olkowskiego z Anna Mostowska, wdową po Piotrze Pawlaku, zawarty 11.02.1855.

Z tej metryki wynika, że Jan był synem zmarłego Antoniego, ekonoma z Pienic i żyjącej Joanny z Mamińskich. Akty Zgonów tychże rodziców też zachowały się w Krasnosielcu.

Antoni zmarł w wieku około 50 lat dnia 29.11.1849 r. jako stróż nocny w Krasnosielcu. Wdowa po nim, Joanna z Mamińskich, zmarła 20.03.1856 r. także w Krasnosielcu, żyjąc z jałmużny. Żadnych bliższych danych o niej, poza tym, że zgon zgłosił syn Jan Olkowski, wyrobnik.

Ogólnie więc biorąc sytuacja rodziny Olkowskich, gałązki Zbigniewa L. Olkowskiego, w XIX wieku była niewesoła, a nawet wręcz tragiczna. Dopiero praca Stanisława Kajetana Olkowskiego w urzędzie gminy podniosła ją z nędzy.

Ślubu Antoniego z Maminska w metrykach krasnosielskich brak. Maminscy są z par. Gasewo i tam podobno znajdują się poszukiwane dokumenty. Co do rodziców Antoniego Olkowskiego, jest napisane w metryce zgonu ( 29.11.1849r Krasnosielc), że rodził się w Niesułowie, par. Krasnosielc, jako syn Kazimierza i Zofii. I owszem, w zachowanej metryce zapisane jest, że Antoni urodził się dnia 4.07.1802 w Niesułowie, jako syn szlachcica Kazimierza, dziedzica części tamże i Zofii.

link/załącznik:

1802-chrzest-antoni-olkowski

Małżeństwa Kazimierza z Zofią brak. Jest za to ślub z 1771 r. zawarty w Krasnosielcu z Marianną Gozdziewską. Być może to będzie pierwsza żona.
Istnieje też akt chrztu Kazimierza Olkowskiego – urodzony 1.03.1750 r. w Niesułowie, syn Józefa i Leokadii z Sułkowskich.

To tyle informacji znalezionych mamy , z szybkiego przeglądu na czas 2010 roku.

*

Olkowscy, w linii Pana Zbigniewa L. Olkowskiego MD, choć nie wynikało to z metryk XIX w., to starożytny ród rycerski, co potwierdzają metryki z XVIII w.

Dlaczego stracili majątek w Niesułowie? Chyba za tym stoją ich procesy sądowe z Kazimierzem Krasińskim, oboźnym koronnym, który miał znaczną część w tejże wsi. Akta sądowe przasnyskie zawierają materiał w tym temacie.

Rodzina Zbigniewa L. Olkowskiego powinna pojawić się metrykach w parafii Krasnosielc, a notowani Olkowscy z Niesułowa i żyjące ich pokolenia dziś, to jego krewni.

*

Rok Pański 2016.

Dodatkowe informacje o genealogii Pana Zbigniewa L. Olkowskiego, zaktualizowane w 2016 roku, oparte są o kolejny dokument układanki, który pochodzi z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, z ksiąg sądowych – przasnyskie ziemskie wieczyste – 1788, PZW, sygn.32, k.187; gdzie zapisane jest:

“Kazimierz Olkowski (urodzony 01.03.1750 w Niesułowie), syn +Józefa de Niesułowo (d.1768), zapisuje Zofii Bobińskiej, córce Konrada i +Antoniny z Chodkowskich, pannie, przyszłej swej żonie 500 złp. na swych dobrach.”

– Czyli matka Antoniego Olkowskiego zmarłego w 1849 r. w Krasnosielcu była z domu Bobińska a jej ojciec Konrad Bobiński żenił się dwa razy. Najpierw około 1760 r. z Antoniną Chodkowską, córka Grzegorza Chodkowskiego i Zofii z Biedrzyckich, a wnuczka Fabiana Chodkowskiego i Marianny z Chodkowskich. A następnie, po owdowieniu, w 1780 r. w Krasnosielcu z Teresą Olkowską , rodzona siostra Kazimierza Olkowskiego! Zdjęcie dokumentu w załączniku:

pzw32_187

*

Opracowanie tekstu – zbiorowe (…), w tym, oparte o prarcę  genealogiczną Pana AA Pszczółkowskiego.

JW Olkowski